aaa4
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:57, 26 Sty 2018 Temat postu: asad |
|
|
Ale jezeli McMullen zyje, Hawthorne moze byc w wielkim niebezpieczenstwie, pomyslala. Mozliwe, ze zostalo mu nie kilka dni, ale godzin...Podwoila wysilki i wreszcie obluzowany gwozdz wypadl z otworu. Miala teraz wiecej miejsca. Zaczela wypychac deske najpierw widelcem, potem otwieraczem do konserw, wreszcie, kiedy otwor sie poszerzyl, palcami. Deska skrzypiala i stawiala opor. Gini chwycila ja oburacz, szarpnela z calej sily i wreszcie wylamala spory kawal drewna. Usuniecie reszty takze nie bylo latwe - czasami udawalo sie wyrwac duzy fragment, czasami tylko drzazge. Rece miala podrapane i pokrwawione, lecz stopniowo otwor sie powiekszal. Mogla juz dostrzec ksiezyc i fragment muru. Byla zesztywniala z zimna i zmeczenia, lecz nadal walczyla z deska, przeklinajac sie za to, ze jest kobieta o slabych miesniach, swiadoma, ze mezczyzna wyrwalby te deske w ciagu kilku minut. Szarpala, ciagnela i pchala ze wszystkich sil. Wolnosc byla bardzo blisko. Widziala juz oswietlone ksiezycowym blaskiem podworko i ciemne pasmo lasu. Jej samochod byl tuz, tuz, niecale sto metrow od domu, w polowie zbocza. Jeszcze troche i pobiegnie tam, aby wreszcie odjechac z tego przekletego miejsca. Znajdzie telefon, zadzwoni do Pascala... Zadzwoni takze do Hawthorne'a, tak, musi to zrobic... Musi go ostrzec, ze McMullen zyje.
Chwycila ostatni kawalek deski i szarpnela go. Drewno nagle ustapilo, lamiac sie w jej rekach. O malo nie runela na podloge, lecz w ostatniej chwili odzyskala rownowage. Zlapala klamke, poruszyla nia, pchnela. Okno sie nie otworzylo. Dopiero teraz zobaczyla, ze zamki znajdowaly sie az w trzech miejscach.
Zeszla z blatu, usilujac opanowac drzenie zmeczonych miesni. Mogla wybic szybe, lecz okno bylo podwojne, co nastreczalo trudnosci. Potem sprobuje przecisnac sie przez powstaly otwor.
Gazowy plomien palil sie coraz slabiej. Gini podkrecila go odrobine. Plomyk zasyczal i zamigotal. Musze sie spieszyc, pomyslala. Musze sie spieszyc...
Przyniosla z pokoju krzeslo i uderzyla nim w okno. Jedna szyba roztrzaskala sie na kawalki, druga tylko pekla.
Z trudem wdrapala sie na blat i ciezko dyszac ze zmeczenia, zaczela tluc r
Post został pochwalony 0 razy
|
|