aaa4
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:56, 26 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
wyciagac z framugi szklane drzazgi. Ramiona drzaly jej z wysilku, poranione rece krwawily. Otarla krew, zeby dlonie sie nie slizgaly i zobaczyla, ze szkielko zegarka peklo w wielu miejscach, unieruchamiajac wskazowki. Spojrzala na tarcze, wysilajac wzrok. Minelo kilka godzin, o wiele wiecej, niz sadzila. Zepsuty zegarek wskazywal jedenasta trzydziesci, ale nie wiedziala przeciez, kiedy stanal.Jeknela ze zlosci i przerazenia. Niewykluczone, ze byla juz niedziela. Rzucila sie do pracy. Po paru minutach usunela reszte szkla, a drugi i trzeci zamek puscily. Poczucie wolnosci uderzylo jej do glowy jak wino. Gleboko odetchnela mroznym powietrzem. Postanowila nie wylaczac gazu ani grzejnika, swiadoma, ze najwieksze znaczenie ma to, aby zabrala ze soba znalezione na gorze fotografie. Zaczela przeciskac sie przez otwor. Najciasniej jak mogla otulila sie plaszczem, lecz tkanina i tak czepiala sie kawalkow szkla. Czula, jak szklane drzazgi chwytaja ja za wlosy i drapia twarz. Zrobila jeszcze jeden wysilek i wreszcie wydostala sie na wolnosc. Osunela sie na bruk podworka.
Wszystkie miesnie bolaly ja z wysilku, z trudem trzymala sie na nogach, ogarnelo ja jednak ozywcze uniesienie. Samochod byl blisko, bardzo blisko... Przebiegla przez dziedziniec i zaczela rozgarniac krzewy, szukajac wzrokiem sciezki. Wreszcie dostrzegla ja i pobiegla w dol zbocza, potykajac sie i slizgajac. Dwa razy upadla, lecz dzwignela sie z ziemi i w koncu dotarla na brzeg polany. Przystanela, rozgladajac sie dookola nieprzytomnym wzrokiem. Krew splywala jej po twarzy, czula slony smak na wargach. Kazdy oddech sprawial fizyczny bol. Zatoczyla sie jeszcze kilka krokow do przodu, wbijajac wzrok w ciemnosc miedzy drzewami, niezdolna przyjac do wiadomosci tego, co bylo zupelnie oczywiste. Pobiegla kawalek dalej i zawrocila, ciezko dyszac. Blask ksiezyca i cienie tanczyly dookola niej.
Samochod zniknal. Ktos go zabral.
Byla juz niedziela, a od najblizszej drogi dzielilo ja piec kilometrow. Godzina, pomyslala. Piec kilometrow mozna przejsc w godzine... Wyprostowala przygarbione ramiona i troche podbiegajac, a troche wlokac za soba nogi, ruszyla w dol sciezka.
Dostrzegla swiatla i uslyszala halas, kiedy byla dopiero w polowie drogi. Dzwieki docieraly z lewej strony, z doliny, w ktorej znajdowal sie dom Johna Hawthorne'a. Z miejsca, gdzie sie znalazla, nie widziala otoczonego sosnami budynku,
Post został pochwalony 0 razy
|
|